o cholera
metafizyczny, piękny
zacznę od pierwszego skojarzenia. wyobrażam sobie błyszczącą, wielką broszkę. amerykański blichtr, przesadna elegancja, tandeta. prymitywny kicz, wyimaginowanie elitarnego poczucia stylu.
tak właśnie odbieram ten film.
piękny, wielki, rażący, elegancki, kiczowaty, artystyczny, dziwny, ekscentryczny.
roman polanski kręcący coś pięknego.
przeczytałam gdzieś słowa „śmierć ala Szekspir i bzykanko w wodzie oraz ten popierzony utwór muzyczny jakichś szarpidrutów przez 5 sekund. Że ta łaźnia działa jak burdel to było pokazane na początku, ale potem.... angielskie flaki”.
nie mogę się nie zgodzić
oto cudowność tego filmu, Kochani